Wczoraj odkryliśmy całkiem inną La Serene.Najpierw udaliśmy się na spacer po plaży,do której idzie się avenidą aż do latarni morskiej jakieś dobre 20 minut.Tak więc miasto jest oddalone od plaż.Sama plaza całkiem niezła,można nią spacerować kilometrami,są kafejki,bulwar i inne atrakcje a także duzo hoteli w tym dopiero się budujących.Po powrocie do miasta odwiedziliśmy ogród japoński i Plaza Armas.Obydwa miejsca nas zachwyciły- pierwsze spokojem i harmonią,drugie odnowionymi kamieniczkami i ilością spacerujących ludzi.Tak więc w efekcie opuszczalismy miasto z miłymi wspomnieniami.Czekała nas jednak 16 godzinna podróż autobusem.Wybraliśmy semicama,bo i tak nigdy nie możemy się wyspać w autobusie więc po co przepłacać tą watpliwą atrakcje(mimo,że są takie autobusy z rozkładanymi fotelami do pozycji całkowicie horyzontalnej).Okazało się ,że tym razem mieliśmy szczęście i ponad pół drogi mogliśmy leżeć na osobnych siedzeniach,więc było prawie jak w camie.Sama Calama nie jest juz miastem z rozmachem i w stylu europejskim: niska zabudowa i troche zaściankowo.Jutro jedziemy do San Pedro de Atacama i mamy zamiar troche pozwiedzać okolice z wycieczkami.