To jest już 3 podejście do tego wpisu i mam nadzieję,że do 3 razy sztuka i wreszcie zakończy się sukcesem.Pierwsze wrażenia po przyjeżdzie bardzo pozytywne- miasteczko z klimatem ale oprócz mega liczby wszystkich maści turystów,knajpek ,hosteli i hoteli oraz biur podróży to nie ma nic.O ilości turystów niech świadczy to,że spotkaliśmy 3 Polaków( a podobno była jeszcze para co daje z nami zdumiewającą liczbę 7).I oczywiście na ulicach mnóstwo psów( dużych i włochatych).Wybraliśmy pakiet 3dniwych wycieczek,ale niestety pogoda pokrzyżowała nam nieco plany co do ostatniej atrakcji( najwyżej położone gejzery),
ponieważ dwa dni przed naszym przyjazdem lało i to tak jak ostatnio przed 25 laty.Do ostatniej chwili nie wiedzielismy czy pojedziemy ,czy drogi będą przejezdne.No i niestety nie udało się.Spędziliśmy jednak ten czas mimo to bardzo atrakcyjnie:widoki księżycowe( dolina księżycowa i śmierci-ta ostatnia tak się nazywa z powodu braku wegetacji), wydmy (jażdżą tu ludziska na deskach serfingowych),Salary(ogromne przestrzenie pokryte solą i flamingi),laguny(także ze słoną wodą-super kąpiel),oazy wśród całkowitego pustkowia. Dodatkowo pierwszego dnia wskrabaliśmy się na wzgórze z pięknymi widokami na okolice i ruinami warowni XII-wiecznej (co ja niestety okupiłam gorączką- wysokość plus wysiłek fizyczny zrobiły swoje).Była jeszcze jedna, troche wymuszona atrakcja-romantyczna kolacja przy świecach,bo troche popadało i wyłączyli prąd akurat podczas konsumpcji( sami mieszkańcy są jednak na takie niespodzianki przygotowani- mają generatory w knajpach i marketach).
Wyjaśniam jeszcze dlaczego to 3 próba:1-wyłączyli nam prąd w trakcie pisania,2-udało mi się wszystko skasować.
Teraz jesteśmy już po nocnej podróży w Iquiqe.