Wczoraj po 10 minutowej jezdzie metrem znalezlismy sie w innym swiecie.Okazuje sie ,ze oddalone zaledwie o 8 km miasteczko to miejsce rozrywki i wypoczynku podczas gdy Valpa to port, zaklady przemyslowe i sypialnia tego miejsca.Vina del Mar pelna jest roznorakich apartamentowcow,przeroznych sklepow isklepikow, kafejek i restauracji, aprzede wszystkim jest dluga plaza z ciekawa infrastruktura:promenada z przyzadami do cwiczen,stoiskami z napojami i lodami,zielenia,laweczkami.Naprawde przyjemne miejsce z jednym tylko ale...bardzo nieprzyjemny zapach od oceanu.Kiedy przyjechalismy to wial lekki wietrzyk a temperatura ok.23 stopnie tak,ze w cieniu to nawet i gesia skora.Przemiezylismy plaze do konca i polozylismy sie na godzinke.Potem powrot a po drodze juz zaczelismy odczuwac skutki tego niewielkiego sloneczka.Obydwoje stalismy sie czerwonoskorymi-Piotrus trtoche bardziej.Ja za to dodatkowo jestem spawacz(tzn.ze mam opalone okulary-ale przy wyborze spawacz a zapalenie spojowek to pierwsze wydaje sie mniej nieprzyjemne w skutkach).Wieczor byl wiec nieco obolaly.Niestety zdjec nie bedzie bo choc aparat zabralismy to pamiec pozostala w laptopie w Valpo.Rano wyjazd do La Sereny.Wiekszosc osmiogodzinnej trasy pokonywalismy wybrzezem wiec widoki byly niesamowite.Na miejscu okazalo sie ,ze jest deficyt zagranicznych turystow zainteresowanych wycieczka do Parku Krajobrazowego.Postanowilismy wiec przyspieszyc o dzien nasz wyjazd do Calamy ,zwlaszcza,ze plazowania mamy na razie dosyc(musimy odzyskac wlasciwy kolor skory).