Wczoraj po 2 godzinnej podróży wygodnym Pullmanem dotarliśmy do Valparaiso. Jechaliśmy jedynie do połowy zapełnionym autobusem, ale nie ma sie co dziwić jeżeli z Santiago autobusy Pullmana odjeżdzają co 20 min, równie często kursuje TurBus, a dodatkowo do oddalongo od Valpa kurortu Vinia del Mar autobusy jeżdzą równie często. Wieczór dość chłodny (szczególnie po uprzednich upałach) ale przede wszystkim strasznie wiało - dobrze że mieliśmy plecaki bo by nas zwiało. Mieszkamy w hostelu El Rincon Marino - trzy przecznice od dworca - jest OK - przede wszystkim pyszne śniadanie. Położenie hostelu jest istotne ze względu na charakter miasta. Płasko położonych jest 4-5 ulic wzdłuż wybrzeża, dalej miasto rozciąga się na wzgórzach często bardzo stromych. Nie wyobrażam sobie dojścia do kilku hosteli, które położone są w pobliżu Muzeum La Sebastiana ( domu niejakiego Nerudy - ponoć noblisty) - dobrze ja nie wiedziałem, Aga tak. CIekawostką miasta są windy, a właściwie mini kolejki górskie wybudowane na przełomie XiX i XX wieku. Ułatwiają one przemieszczać się po bardziej stromych częściach miasta. Miasto z całą pewnością nie ma rozmachu Santiago, dużo tu starych zapuszczonych kamienic, a rozległy port odsunął miasto od oceanu. Za to na wzgórzach pełno jest ciekawych, często dzwnych budowli z wspaniałym widokiem na zatokę. Jutrto jedziemy metrem ( co w rzeczywistości jest czymś w rodzaju poznańskiej PST) do Vinia del Mar.