Wczoraj o północy obudziły nas fajerwerki-okazuje się,że to taki zwyczaj-my na pasterke a Ameryka południowa świętuje jak na sylwestra.To troche inaczej niż u nas-oni się cieszą z narodzin Jezusa ,my jak zwykle się umartwiamy.No ale co kraj to obyczaj.Poranek przywitał nas wichurą o takiej mocy,że myślałam,że zdmuchnie naszą chatkę puchatka i taką ulewą,że nas zmyje do oceanu.Ale ok.14 się przejaśniło i postanowiliśmy pójść na spacer.Przeszliśmy 6 km w jedną i 6 km w drugą stronę plażą z wydmami w tle.Pogoda się tak zmieniła ,ze szliśmy w pełnym słońcu.Sama przyjemność.
Dwa dni temu pojechaliśmy do przygranicznego miasteczka Chuy.Ciekawa mieścina złożona z samych sklepów wolnocłowych i knajpek.I nic poza tym.
Teraz troche podsumowania Brazylii.Podobało nam się bardzo,ale jak stwierdziliśmy oboje całą przyjemność psuła ciągła obawa,że nas napadną i okradną.To wrażenie spotengowała w nas notka zamieszczona na stronie MSZ o Brazylii.Szczerze po jej przeczytaniu mocno się zastanawialiśmy czy wogóle Brazylii nie ominąć.Ale na szczęście nie zrobiliśmy tak i nie żałujemy.Podobnie było w Caracas-wszyscy nas ostrzegali przed kradzieżami a my nawet przez moment nie czuliśmy się zagrożeni.Może mieliśmy szczęście.Nie zmienia to faktu,że musimy być czujni.
Jeszcze małe wynurzenia przy świątecznej atmosferze.Czasami jest kiepsko lub coś nie idzie po naszej myśli lub po prostu mam doła i wtedy się zastanawiam co ja wyprawiam.Powinnam siedzieć w domu,przed telewizorem i głaskać mojego kota.Ale potem następuje jakieś miłe zdarzenie lub cos mnie zachwyci i wtedy wiem po co tu jestem i wiem,że warto.Poza tym doszłam do wniosku,że jestem za dużą wiercipiętą i nie usiedzedługo w jednym miejscu.Tak więc zmiana otoczenia to mój żywioł.A tak na marginesie to odkryłam ,że uwielbiam się pakować......bo to znaczy,że niedługo będę gdzieś indziej i znów czeka mnie nowa przygoda.Trochę się zawsze boję,że coś będzienie tak ale potem jestem dumna,że nam się udało.
Chcę jeszcze wszystkim podziękować za wpisy,bo to znaczy,że nie jesteśmy zupełnie sami i że ktoś czyta te nasze wypociny.To miłe uczucie.