Trasę z Porto Alegro do Montevideo pokonaliśmy wygodnym autokarem EGA z servisem (napoje, przekąski). 12 godzin minęło szybko. Paszporty steward zebrał przed wyjazdem z Porto tak więc nie mieliśmy styczności z pogranicznikami. Podczas jazdy na południe obrazki zza szyb zaczynały wyglądać coraz bardziej swojsko. Pola z pszenicą i kukurydzą, pasące sie krowy, lasy iglaste i mieszane. Od Punta del Este jechaliśmy wybrzeżem.Podziwialiśmy piękne nadmorskie rezydencje ( och chciało by się trochę pomieszkać w jednej z nich). Mimo tych pięknych rezydencji widać, że Urugwaj w porównaniu z Brazylią ( co jest dla mnie zaskoczeniem) jest krajem biedniejszym. Najbardziej odpowiednie określenie to kraj podupadły. Ciekawe budowle, ładnie urządzone miasta, ale nieodnowione elewacje, wypaczone chodniki. Ewidentnie widać, ze problemy gospodarcze ubiegłych lat pozostawiły swoje znamię. Samo Montevideo to spokojne stare miasto z ulicami tonącymi w zieleni, setkami knajpek i hoteli. Dużo ciekawych kamienic , ale większość niestety zaniedbana, ale i tak nam się podoba. Jutro próbujemy pojechać do Punto del Diablo, wynając nadmorski mały domek i tam spędzić święta. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mimo żółwiego tempa internetu w naszym hotelu udało nam się uzupełnić zaległości w zdjęciach (od wodospadów). Prosimy o maile/komentarze- jesteśmy bardzo ciekawi co tam słychać u naszych znajomych.