Podróż autokarem z Curitiby do Foz była OK. Dworzec autobusowy w Curitibie zadbany, autobus nowy, najtańsza klasa (conventional) lepsza od najlepszej klasy wenezuelskiej :-). Odjazd zgodnie z rozkładem. No i po drodze żadnych kontroli wojskowych. Do Foz do Iguazu dotarliśmy o 8 rano. Na dworcu niezawodna informacja turystyczna. I po 10 min z mapką miasta siedzieliśmy w autobusie, który za 2 reale dowiózł nas praktycznie pod nasz hotel. Wczorajszy dzień spędziliśmy na łazęgowaniu po mieście. Prawie czterdziesto stopniowy upał oraz końcówka naszego przeziębienia dość szybko zapędził nas do hotelu. Miasto bardzo spokojne choć ilość hoteli wskazuje, że w czasie piku wakacyjnego mogą tu być tłumy. Dziś od rana po szybkim śniadaniu bus mejski dowiózł nas pod bramę parku naradowego Iguacu. Okazało się, że zwedzanie jego atracji ma zgoła inny charakter niż Salto Angelo w Wenezuelii. Wszystko jest nastawione na turystę masowego. Najpierw wielki hall z kasą biletową, następnie piętrowy autokar dowożący do 3 przystanków ( poszczególne atrakcje )w obrębie parku. Na końcu wytyczone betonowe ścieżki, na których nieprzebrane tłumy turystów. Wszystko bardzo dobrze zorganizowane...może nawet trochę za bardzo. Widoki wodospadów robia faktycznie oszołamiające wrażenie. Po stronie brazylijskiej można podziwiać ich panoramę. Jutro wybieramy się na stronę argentyńską, gdzie podobno można je poczuć na własnej skórze. Po wyjściu z Parku postanowiliśmy wejść jeszcze do pobliskiego Foz National Bird Park. To był strzał w dziesiątkę. Park zrobił na nas duże wrażenie. Poza okazami w klatkach było mnóstwo ptaków w tyralierach oraz na otwartej przestrzeni. O dziwo tylko znikomy procent turystów zahacza o to miejsce. W spokoju mogliśmy przechadzać się po wąskich alejkach wielkiego parku. Na wyciągnięcie ręki były setki egzotycznych egzemplarzy z całej Ameryki i nie tylko. Gorąco polecamy!