Dziś o 8 rano wyruszyliśmy specjalnym pociągiem jadącym przez środek największego w Brazylii tropikalnego lasu atlantyckiego.Początkowo nie zapowiadało się nic specjalnie ciekawego chociaż trasa ta jest polecana w przewodniku(zalecane jest miejsce po lewej stronie pociągu).Dopiero po godzinie powolnej jazdy zagłebiliśmy się w prawdziwą dżunglę.Widoki niesamowite:tunele, mosty i przepaście,wodospady i soczysta ,oplatająca wszystko zieleń.Słychać było tylko przyrode i dzwięki aparatów fotograficznych.Trzygodzinna podróż zakończyła się w Morretes.Mała mieścinka przeżywająca dziennie trzygodzinny najazd turystów.Zjedliśmy obiad(znowu ogromniaste porcje-nie wiem jak oni moga je zjadać a przy tym nie są aż tak grubi), trochę się poszwendaliśmy po okolicy i powrót do Kurtyby.My wybraliśmy taką samą drogę ale można wracać autobusem(krócej).Nam nie zależało na czasie ,bo mamy autobus do Foz de Iguacu dopiero o 22-giej.Zobaczymy jak wygląda noc w brazylijskim wydaniu.