Dziś przylecieliśmy do Kurtyby.Z lotniska do miasta przyjechaliśmy omnibusem-wygodnie i szybko.Potem spacer z plecakami po ulicy 15 grudnia od nr1000 do 2050.Takie długie ulice tu są.Gdy pozbyliśmy się plecaków wyruszyliśmy na dworzec autobusowo-kolejowy i bez większych problemów zaopatrzyliśmy się w bilety na polecaną w przewodniku przejażdżke pociągiem na wybrzeże(tam i z powrotem) i nocny przejazd do wodospadów Iguacu.Po załatwieniu formalności mieliśmy czas na obejrzenie miasta.Pierwszą ciekawą rzeczą,którą zauważyłam były dziwne tuby na ulicach a w nich ludzie jakby na coś czekający.Po chwili wszystko się wyjaśniło-podjechał autobus bez schodów tylko z drzwiami na poziomie podłogi tub.To są przystanki autobusowe ale wyglądają dziwacznie.Samo centrum zwiedziliśmy w godzinkę.Starówka wygląda jak centrum prowincjonalnego,polskiego miasteczka.Ale gdy się odwrócisz spojrzysz na 20 piętrowe budynki.Potem jeszcze się szwendaliśmy po mieście, wszędzie panuje świąteczna atmosfera.A tu 30 stopni.