Zapomnieliśmy wczoraj wspomnieć,że cała Petra i okolica oblepiona była policją i wojskiem,trwały też od rana intensywne porządki.Okazało się,że to niestety nie z naszego powodu lecz z okazji odwiedzin Laury Bush.Dzisiaj było mniej ludzi,ale może też dlatego,że wybraliśmy mniej uczęszczane szlaki.Czasami było tak cicho i bezludnie,że aż miło.Jedyna rzecz,która psuje przyjemność przebywania w Petrze to zapachy i ślady obecności licznych osiołków,wielbłądów i konisi.Przykre to ,bo podczas wdrapywania się na otaczające szczyty łatwo można wdepnąć lub się poślizgnąć nie mówiąc już o zaczerpnięciu świeżego powietrza.
Udało się nam dotrzeć do szybszego internetu i wkleiliśmy zdjęcia do wpisów z ostatnich paru dni ;-)