No to jesteśmy w Australii.Pierwszy kontakt z nowym lądem jest niestety niezbyt porywający.Po pierwsze prawie wogóle nie spaliśmy podczas 8 godzinnego lotu a po drugie dla mnie Australia to zawsze ale to zawsze (mimo sprawdzania pogody i posiadanej wiedzy że w Melbourne jest 14-18 stopni no i to jest końcówka zimy) gorące klimaty.A tu chłodno i pochmurno.Z dotarciem do miasta nie mamy problemów bo korzystamy ze skybusa jadącego na southern cross station ,która jest niedaleko od naszego hotelu.Pierwszy dzień praktycznie przesypiamy tak jakbyśmy dopiero teraz odczuli różnice czasu.Następnego dnia mimo chłodu idziemy w miasto.Około godziny 12 zaczyna się robić bardzo tłumnie na ulicach bo wszystkie biura wyległy na lunch.W knajpkach różnej maści dzikie różnorasowe tłumy.Wygląda to dość ciekawie.A po 2 p.m. tak jakby przeszło tornado i wszystkich wywiało.