Dziś jedziemy obejrzeć kolejne ruiny czyli dalszy ciąg zmagań Piotra a moich przyjemności.Odległość podobna a czas przejazdu znacznie się różni.Odpowiedź czekała na trasie-to była piękna droga wśród gór z zakrętami i wspaniałymi widokami na morze.Poczułam się jakbym była w Grecji.Po przyjeździe poszliśmy na skróty do Asklepionu- w tych skrótach pomogli nam żołnierze wracający z przepustki do koszar-mili,uśmiechnięci i niemówiący po angielsku.I tu moja mała dygresja:zauważyłam,że teza niejakiego pana Wojtka Cejrowskiego potwierdza się.Dotyczy ona tego,że żeby jechać zagranice wcale nie potrzebujemy znać języków obcych-wystarczą ręce i obserwacj otoczenia.