Podczas jazdy robimy postój na miejscowym targu warzywno-owocowym.Nasz przewodnik opowiada o sposobach przyrządzania i zastosowaniu dziwnych dla nas roślin.Po chwili orientujemy się że handel praktycznie zamarł a wszyscy lokalsi podążają za nami.Jesteśmy tu prawdziwą atrakcją:biali,jasne włosy a przede wszystkim długie i wystające nosy.
Odległości są tutaj rzeczywiście ogromne a i stan dróg nie najlepszy więc spędzamy w samochodzie dużo czasu.Sama podróz też jest ciekawa-mijamy uśmiechniętych i miłych ludzi,którzy widząc nas w busiku machają nam i są wyraźnie zainteresowani naszą obecnością.Nie ma tu jeszcze tylu turystów więc ludność nie jest skażona forsą i możliwością naciągactwa.
Ostatni hotel na naszej trasie jest położony w przepięknym ogrodzie a pokoje to domki stylizowane zgodnie z miejscowymi zwyczajami.