Wieczorem dotarliśmy autobusem do Ninh Binh-to tylko 90 km od Hanoi i tym razem dalej już na południe nie pojedziemy.Mieliśmy zarezerwowany hostel-ładny i przyjemny ale według mnie za drogi(aż 18 $) a w moim przewodniku jest taki za 7$.Cały dzień siąpi deszczyk ale my niezrażeni i mimo że nie wszyscy są przekonani o słuszności podjętej decyzji udajemy się na poszukiwania tańszego hostelu.Wyprawa kończy się powodzeniem.Ponadto okazuje się że właściciel pomoże nam w zorganizowaniu wycieczek
.Następnego dnia jedziemy wynajętym samochodem z kierowcą (nie mówi prawie słowa po angielsku ale zna trase i nie stanowi to większego kłopotu) zwiedzać okolice.Oprócz świątynek położonych w górach docieramy nad rzeke gdzie czeka nas kolejna wyprawa na łódkach.Tym razem okolica jest naprawde niesamowita-to jak Halong Bay ale wśród pól ryżowych.Przepięknie.Do tego atrakcją Tam Coc są panie wiosłujące nogami podczas gdy ręce wykorzystują do obierania warzyw i tym podobnych zajęć.Wygląda to dość zabawnie.Te panie to pływające sklepy a trzcina cukrowa przyrządzona przez nie smakuje nam wyśmienicie.