Po nocy na łodzi w kajucie obok silnika nieco niedospani dobiliśmy do brzegu jednej z większych wysepek.Letnią porą to miejsce podobno zalewa fala urlopowiczów ale teraz jest nieco wyludnione.Odbywamy miłą przechadzke wzdłuż wybrzeża.Jest tu pomost przyczepiony do skał na pewnej wysokości nad wodą.I mimo że nie jest to środek lata to skał nie da się dotknąć bez uzyskania oparzeń.Po drodze natrafiamy na schowany w zatoczce 5 gwiazdkowy hotel-pewnie wygląda dużo lepiej w sezonie.Wieczór spędzamy z młodą niemką niechętnie mówiącą w ojczystym języku.
Następny dzień to powrót do Hai Phong i dalej do Hanoi.Czekając na autobus do stolicy jesteśmy świadkami wypadku-czołówka dwóch motorków.Zamiast karetki ranni w ciężkim stanie( w tym dziecko,które jechało z przodu) są przewożeni na tylnym siedzeniu taksówki do szpitala.A młody chłopak który spowodował wypadek przed przyjazdem policji zostaje prawie zlinczowany przez światków zdarzenia.To wszystko wydaje się takie bardzo prymitywne ale to azja i rządzą tu inne prawa.