Wyjazd ze stolicy zajął nam jakieś 15 minut,bo szybciutko zjeżdżamy na nadziemną autostrade.Potem też 3 pasmówka no i dopiero przed samymi wzgórzami zaczęły się schody czyli nasza wydajność znacznie spadła (jakiś 1 km na 2 minuty po serpentynach).Widoki za to niesamowite-znowu oszałamiająca zieleń.Po dotarciu na miejsce musieliśmy się troche ubrać-bo to i wysokość no i niestety troche deszczu.Postanawiamy udać się z przewodnikiem na jungle treking ale poranek wita nas deszczem i po naradzie zgadzamy się przełożyć tę atrakcje na jutro.Tego dnia za to zaliczamy okoliczne atrakce czyli: ogrody,plantacje truskawek,motyle i inne owady oraz przede wszystkim plantacje herbaty.To naprawde wspaniały widok a do tego zbiory odbywaja się nadal ręcznie( co prawda już nie listek po listku a przy pomocu specjalnych nożyc ale i tak dyganie z koszem na plecach po tych wzgórzach nie należy do najfajniejszych zajęć).Potem jeszcze wycieczka po prztwórni herbaty z maszynami z początku zeszłego wieku no i....oczywiście degustacja herbatki.
Następnego dnia zwarci i gotowi wyruszamy na szlak.Pomysł z przewodnikiem okazał się strzałem w dziesiątke bo raz ,że pokazuje nam cuda wianki w dzungli(robi też bransoletki dla dziewczynek) to przede wszystkim zna okolice jak własną kieszeń a to wielka zaleta bo oznakowanie szlaków można nazwać raczej skromnym( podobno zgubiła się tutaj miejscowa brygada policji).I jeszcze niesamowita rzecz-podłoże po którym idziemy pracuje pod naszymi nogami jakby na kształt miękkiego tartanu(jego skład to warstwa liści na cieńkich i splecionych korzonkach )-super wrażenie.Po 4 godzinach jesteśmy już zmęczeni mimo,że skutki odczujemy dopiero nastepnego dnia.