No to jestesmy.Przylecielismy w nocy wiec na razie tylko kilka slow.Z lotniska jechalismy godzine autobusem po nieziemskiej(doslownie i w przenosni) autostradzie.Po drodze pelno reklam po angielsku i stacja radiowa po angielsku.Miasto niesamowicie oswietlone-Petronas az blyszczy.mimo,ze to srodek nocy pelno ludzi na ulicach i ukropicznie goraco.To tyle .teraz idziemy w miasto.
PS. Spędziliśmy w Kuala Lumpur 4 dni... i stwierdziliśmy, że mało, dlatego do KL wrócimy za ok 3 tygodnie w drodzie do Singapuru. Miasto jest niesamowite. Nowoczesność miesza się z tradycją, na ulicach mix narodowościowy i religijny. Mnóstwo chińczyków, hindusów ( w wersji sikhijskiej, tamilskiej, hindu, i innych których nie jesteśmy w stanie rozróżnić). Widzimy dziewczyny w kusych spudniczkach i obcisłych bluzeczkach ( głównie chinki), śniade kobiety w kolorowych sari( hindu) jak i wszelkie odmiany ubioru islamskiego ( od zwykłej kolorowej chustki po czador w wersji max). Ścisłe centrum - w okolicach Petronas Towers - naszpikowane jest nowoczesnymi wielkimi apartamentowcami, wypierającymi starą zabudowę kolonialną. Praktycznie w samym centrum położony jest olbrzymi park może wielkości poznańskiego piątkowa i winograd razem wziętych. Tak naprawdę to nie park, ale pozostawiony fragment dżungli poszatkowany drogami i licznymi atrakcjami (flower garden, butterfly park, bird park, obserwatorium astronomiczne i wiele, wiele innych). KL zaskakuje jakością komunikacji. Jadąc z lotniska busem baliśmy się, że mimo późnej pory ugrzęźniemy w korkach. Okazało się że dystans z lotniska położonego o 70 km od centrum KL pokonaliśmy w 65 minut bo sieć autostrad wyniesinych na poziom 3-4 piętra pokrywa całe miasto, tak więc w ruch uliczny ( z faktycznie wielkimi korkami) wjechaliśmy w samym centrum miasta. Miasto oplata sieć różnorodnych kolejek pozwalających dostać się z jednego krańca na drugi w 30 minut. W porównaniu z innymi miastami południowo wschodniej azji jest tu bardzo czysto, może nie tak sterylnie jak w Singapurze, ale i tak robi wrażenie po kambodży czy wietnamie. No i ostatnie, praktycznie wszyscy mówią po angielsku!!! Najs