...to turyści zadepczą Ankor. Droga z PoiPet ( granica z Tajlandią) do Siam Reap ma swoją renomę od lat. 5 godzin dziury przy dziurze - w przewodnikach można znaleźć anegdotę, że za opłakanym stanem dróg stoją linie lotnicze przewożące tysiące turystów pragnących uniknąć lądowej drogi przez mękę. My zrobiliśmy 2/3 tej drogi jadąc do Battambang - droga dała nam w kość z dwóch powodów.
Po pierwsze mieliśmy trochę pecha do przewoźnika zwącego się Paramount Ankor Express. Zgodnie z reklamówką powinniśmy jechać nowoczesnym klimatyzowanym autobusem. Za tą przyjemność zapłaciliśmy słono - całe 8 usd za łepka ( wtajemniczeni wiedzą co to za fortuna w Kambodży). Po dotarciu na dworzec nasz nowiutki bus zmienił się w wyeksploatowany bus podmiejski - ale nadal z klimatyzacją. Mówi się trudno, jedziemy....15 minut, po czym autobus się psuje. Godzinę kierowca ze swoim szefem zastanawiają sie co dalej. Ostatecznie podjeźdza po nas nowy... nie, kolejny autobus. Też stary wyeksploatowany, ale z klimatyzacją manualną...w postaci pootwieranych okien. W efekcie po przyjeździe po 5,5h do Battanbang byliśmy pokryciu grubą warstwą czerwonawego pyłu.
Druga niedogodność związana jest z samą drogą. Anegdota z drogą jest z pewnością półprawdą, ponieważ cały odcinek z Siam Reap do Sisiphon ( ok 110 km) jest jednym placem budowy. Drogowcy są na etapie budowy mostów - a że Kambodżą ryżem stoi i teren podmokły z licznymi rzekami, strugami, kanałami itp jest ich mnóstwo - wg mnie koło setki. Każdy most to zjazd z wyboistej drogi na mega wyboisty objazd. W Sisiphon odbiliśmy na południe i życie stało się prostsze. Okazało się że w Kambodży można wybudować drogę dobrej jakości. No to jesteśmy w Battambang. Wg LP powinno być to urokliwe postkolonialne miasto pamiętające jeszcze czasy francuskie. Rzeczywistość nas nieco zawiodła - miasto niestety z kategorii podupadłych. Kolejnego dnia wynajmujemy tuk-tuka i zwiedzamy dwie główne okoliczne atrakcje Phnom Banan (25 km na południe - regularna wiejska droga - dziury+kurz; po 356 stopniach malowniczy widok na okolicę) i Ek Phnom (15 km na południowy wschód). Obie ciekawe, z okresu świetności architektury Khmerów - nieco starsze niż Angkor Wat. Niestety dużo gorzej zachowane. Generalnie ze względu na "dostępność" Battamang należy zaliczyć do kategorii " tylko dla maniaków kamyczków".A o tym ,że takowych jest niezbyt wielu świadczy to że spacerując ulicami po drugiej stronie rzeki z daleka od turystycznego centrum wzbudzaliśmy niemałe zaciekawienie( no ale Piotruś jest tyka i znacznie przewyższa tubylców więc się nie dziwie).