Tym razem budzi nas deszcz.Troche szkoda ale wybralismy dzis drozsza opcje podrozy czyli samochod z kierowca,poniewaz wybieramy sie do Kbal Spean czyli doliny 100 ling oddalonej o 49 km.Po drodze przestaje padac a my po wyjechaniu poza utarte drogi w obrebie starego miasta mamy mozliwosc zobaczenia troche innej Kambodzy niz ta objeta przemyslem turystycznym.Wjezdzamy w obszar pokryty wzgorzami( dotychczas byla to plaska patelnia).Droga z asfaltowej zmienia sie w szrutowa.Docieramy na miejsce i tu czeka nas maly treking(35-40 minut) do wodospadu-sciezka jest dobrze oznakowana i mimo wzniesien nie taka trudna do pokonania.Jest milo:przyroda i my, mija nas niewielu turystow.O tej porze roku wodospad jest jeszcze malo imponujacy ale za to mozna zobaczyc plaskorzezby wyryte na jego skalach( trzeba wybrac albo wodospad i zero reliefow albo super zdjecia bez wody-czyli pora odwiedzin tego miejsca zalezy od oczekiwan zwiedzajacych).Kolejna na liscie na dzis jest Banteay Srey czyli cytadela kobiet.Niesamowite miejsce-mala swiatynka pokryta przecudnymi plaskorzezbami (stwierdzamy ze im wczesniejsza jest swiatynia tym mistrzom sie bardziej chcialo-wiecej detali i wieksza finezja wykonania).Jestesmy oczarowani.Dzis zwiedzamy jeszcze kilka swiatyn:Banteay Samre(duza i bogata),Naek Pean (Swiatynka na wodzie jako odzwierciedleniehinduskiego jeziora w ktorym biora poczatek 4 rzeki czyli 4 mniejsze baseny),Praeh Khan(czyli palac poswiecony ojcu budowniczego Angkoru,ogromna budowla z duzymi przestrzeniami) oraz kilka pomniejszych.Cale stare miasto to bardzo duzy obszar ale jest to naprawde magiczne miejsce i ciesze sie ze je moglam zobaczyc.
Następnego dnia zwiedzamy kompleks najstarszych świątyń Roulos.A potem wyprawa nad jeziorko Tonle Sap-jeziorko w porze deszczowej zwiększa swą powierzchnie dwukrotnie stając się jedną z dziwniejszych kałuż świata.Wieczorem kolacja w centrum z mnóstwem klimatycznych restauracyjek i tańcem Apsara w tle.