Po dwoch godzinach nocnego lotu dotarlismy na Fidzi. Wczesniej zabukowalismy przez internet hostel pomiedzy lotniskiem a Nadi ( 3 najwieksze miasto na Fidzi - co oznacza ok 30 tys ludzi). Hostel jest ok.- podobne warunki jak mielismy na Samoa za podwojna stawke. Pierwszego dnia , czyli wczoraj wybralismy sie na lotnisko, aby zorganizowac sobie pobyt na najblizsze 2 tygodnie. Okazalo sie to bardzo proste. Pani z pierwszego biura z brzegu po wypytaniu nas czego oczekujemy i za jakie pieniadze zorganizowala nam maly treking w gorach ( na dzisiaj) transfery katamaranem na glowny punkt programu naszego pobytu na Fidzi czyli wyspy Yasaw, no i co najwazniejsze hotele na tych wyspach. Bylo szybko, latwo i przyjemnie. Po poludniu wybralismy sie do Nadi - po swoistych doswiadczeniach z Samoa bylismy zaskoczeni w druga strone. Jak na podrzedne miasto wszystko wygladalo o niebo lepiej zorganizowane niz stolica Samoa. Dobre drogi, duzo restauracji, sklepow, a do tego duzy ruch na ulicach. Po twarzach na ulicy od razu widzac ze Fidzi to mieszanka "miejscowych" i Hindusow - ponoc prawie po polowie, widac troche arabow no i chinczykow. Dzisiaj wybralismy sie na wyciechke w glab wyspy troche potrekingowac, troche poznac miejscowe zwyczaje. Oczywiscie wizyta w "tradycyjnej" wiosce byla nieco inscenizowana, ale bylo milo i bardzo etnicznie. Bylismy goscmi "starszego" wioski, zostalismy dopuszczeni do rytualu picia kavy ( nie mylic z kawa). Tytulal fajny, kava paskudna - cos w stylu wody z glina. Generalnie mily dzien. Jeszcze jedno - niby na Fidzi jest rownie goraco jak na Samo i ostatnio mocno padala, ale zdecydowanie lepiej sie tu czujemy, latwiej sie oddycha. Jutro jedziemy na Wyspy Yasawa - bedzie super!!! Tylko moze byc gorzej z internetem.