Ten tytuł to mały żarcik ,bo tak naprawde to z dotychczas obejrzanych kamyczków to te podobały nam się najbardziej( zrobiły wrażenie nawet na Piotrze a to już coś).Dotarcie z miasteczka nie stwarza problemu bo jeżdżą busiki no i taxa też nie jest wielkim wydatkiem. Wstęp wyjątkowo tani i obejmuje wejście do muzeum.A same ruiny...no cóż wreszcie można wejść do nich nie tylko na nie.Piramidy i świątynie nie są tak ogromne jak w Tikal ale za to bardziej zdobione-freski i płaskorzeźby.Ciekawe są sklepienia- prawie schodzące się u szczytu.W pałacu są łóżka i toalety oraz strzelista wieża czyli obserwatorium.Wszystko jest oczywiście otoczone dżunglą i położone na wzgórzu.Widoki fantastyczne.Tutaj się czuje jakby naprawde mieszkali ludzie a nie tylko bogowie.Po terenie wiedzie ścieżka wzdłuż której jest mnóstwo stoisk z pamiątkami.Oprócz odrestaurowanych budowli są też takie tylko odkopane i omszałe( domy i budynki użyteczności publicznej).A wszystko to składa się na droge procesyjną z przeprawami przez rzeczki i wodospadami w tle.Naprawde warto zobaczyć "palemke".
Jeszcze muszę wspomnieć o niejakim panu Waldecku,który w różnych okresach zwał się diukiem baronem lub hrabią.Ta bardzo malownicza postać mieszkała przez 2 lata w wieku 60 lat na szcztcie jednej z piramid.Był artystą i przedstawiał świątynie Majów w sposób podobny do piramid egipskich.