Po 9 godzinnej podróży dojechaliśmy do Kairu. W normalnych warunkach bez jałowych postojów podróż mogła trwać max 7 h ...no cóż to Egipt. Tu rządzi kierowca - ma potrzebę zjeść to stajemy i cały autobus je, ma ochotę zapalić cały autobus pali, ma pochotę siusiu ...cały autobus robi siusiu. Ale co tam miały być 9 h i było. Kair jest potężny i wydaje się być piękny. Przynajmniej tak stwierdziliśmy ogladając miasto przez szybę autobusu i taksówki. Piękne stare wille, interesujące świątynie, modne sklepy, a widzieliśmy pewnie jedną setną miasta. Ja na pewno nie zapomnę szarży takówkarza , który sprawiał wrażenie, że sprawą honoru jest mijanie innych samochodów na grubość lakieru. Patrząc na stan wszystkich samoochodów jazda na trzeciego to sport narodowy. Nasz taksówkarz wolał na czwartego. NIe ma co jednak narzekać - mimo mega korków ( o 21) po półgodziny byliśmy na lotnisku. Jedno jest pewne tu trzeba kiedyś wrócić i poświęcić na to miasto conajmniej tydzień.