Wczoraj wrocilismy taksowka z 2 Jordankami do Ammanu. Pisalismy ze wjezdzajac do Syrii byla biurokracja. Teraz nie bylo biurokracji ,ale za to dokladna kontrola. Jak za czasow PRL i handlu w Berlinie ( np rozkladanie samochodu na czynniki pierwsze). Po 5 godzinach bylismy w hotelu Palace, gdzie od razu wykupilismy wycieczke do Jerash.
Na wycieczce bylismy z Iman (Egipcjanka mowiaca po hiszpansku) i Ana jej przyjaciolka z Madrytu mowiaca po arabsku. Na poczatku bylismy na wzgorzu granicznym z widokiem na wzgorza Golan (okupowane przez Izrael - gdzie nota bene stacjonuja nasi zolnierze w ramach misji ONZ) i jezioro Galileo. Widoki byly niezle. Potem zamek w Ajlun jeden z lepiej zachowanych z lancucha stworzonego przez rycerzy w czasie krucjat. Na koniec Jerash - perla wyprawy. Ogromne starozytne miasto - niezle zachowane i caly czas restaurowane. Na glownej drodze widzac nawet wyzlobienia od kol wozow. Waro zobaczyc!!!