Robimy dwudniowy wypad do sąsiedniego(jak na warunki kanadyjskie bo to 120 km) Whistler.Odwiedzamy to miejsce między innymi dlatego,że jest to kolejny punkt na mapie poszukiwań nieznanej mi części mojej rodziny-spotykamy się z moim wujkiem Piotrem(to brat Cioci z Toronto z poprzedniej wyprawy).Przy okazji znajdujemy się w zupełnie innym świecie.Vancouver i okolice przygotowują się pełną parą do olimpiady zimowej w 2010.W mieście mają odbywać się konkurencje pod dachami i w halach czyli łyżwy itp. a reszta konkurencji na wolnym powietrzu będzie właśnie w Whistler.To malownicz miejscowość(jęsli ktoś lubi zime i śnieg) z 7 tys. mieszkańców a bazą hotelową na 55 tys.Coś jak nasze Zakopane tylko że powstało 25 lat temu.Miło i śnieżnie.