Wczorajszy dzien zajelo nam zwiedzenie starej czesci Ankary w tym Cytadelii i Muzeum Cywilizacji Anatolijskiej ( tak przynajmniej twierdzi Aga). To byl fajny dzien a muzeum jest warte polecenia. Czlowiek uswiadamia sobie jak rozwiniete cywilizacje zyly pare tysiecy BC.Dzisiaj mielismy badzo pracowity dzien. Najpierw w nocy podroz z Ankary do Stambulu (w pociagu poznalismy sympatycznego wojskowego pilota helikoptera - ktory usilnie namawial nas do odwiedzin jego rodzinnego miasteczka Yolowa -ponoc wysmienite termy). Na promie pomiedzy azjatycka a europejska czescia Stambulu poznalismy studenta 3 roku agrotechniki. Ucielismy sobie bardzo ciekawa rozmowe. Dzisiaj ostatni dzien Ramadanu lub jak mowia w Turcji Ramazanu tak wiec wszystko pozamykane. Skonczylo sie na dlugiej przechadce po Besiktasie. Po poludniu wylot do Ammanu Krolewskimi Liniami Lotniczymi Jordanii ( bardzo fajne linie, mila obsluga i smaczne jedzenie). Na Jordanskim Immigration bylismy pewnym zjawiskiem (mnie np wzieto za turka;-) ), ale wystawienie wizy po wpisaniu kilkunastu szlaczkow do paszportu trwalo 10 min. Wbrew obawa nie mielismy zadnych problemow jezykowych. Jordanczycy okazuja sie pardzo pomocni i calkiem dobrze mowiacy po angielsku. Zobaczymy jak bedzie dalej. Po godzinnej podrozy shuttle busem i taksowka dotarlismy do Farah Hotel, ktory jest tyglem podroznikow z calego swiata. Ale pokoje nie zachwycaja. Na kolacje chickenbueger z irakijskiej restouracji no i spac...