Obwodnice Paryża objechaliśmy kilka razy bo oczywiscie trudno się było zorientować w terenie i na mapie.No i jeszcze gwóżdź programu bo już tutaj duży fiat odmówił posługi czyli wysiadła chłodnica.Resztkami sił i na oparach wody dotarliśmy do kempingu w Lasku Bulońskim.I tu już po krótkim czasie chlopcy dosłownie i w przenośni załatali dziure.Nasz problem rozwiązał napotkany Polak oraz opakowanie sproszkowanego...pieprzu(podobno ów gość przejechał tak kawał USA).Rzeczywiście pieprz spełnił pokładane w nim nadzieje.
Jeszcze czeka nas jedna niespodzianka-chłopcy rozstawiając namiot zapomnieli go "okopać" a ze padał deszcz to po powrocie namiot wraz z zawrtością pływa.Troche udaje się go osuszyc ale i tak niektórzy spędzają noc w samochodach.
Sam Paryż stanowi dla nas także niemałą atrakcję-zwiedzamy główne punkty turystyczn.
Przy katedrze Notre -Dame urządzamy namiastke urodzin dla Sebastiana(jest tort i życzenia).