Z zintegrowanego dworca autobusowo-kolejowego w Cordobie jedziemy autobusem do Algaciras - wrót Afryki. Dotarliśmy w południe. Nie mieliśmy praktycznie żadnych planów na popołudnie poza kupnem biletu na prom na następny ranekdo Tangeru i napełnieniem pustych żołądków. Z tym pierwszym nie było wiekszego problemu, natomiast zjeść cokolwiem "na mieście" okazało się sprawą prawie niemożliwą. Inaczej wyobrazalismy sobie południe Hiszpanii, gdzie zycie wg nas powinno się budzić pod wieczór. W Algeciras jest inaczej, puste ulice, brak czynnych knajpek, pozamykane sklepy - obraz nędzy i rozpaczy. Typowe smutne, nudne portowe miasteczko.