Powrót nie okazał się taki prosty na jaki wyglądał.Wręcz przeciwnie.Ale od początku bo to właśnie na początku były problemy.Nasz pierwszy przelot do Bangkoku opóźnił sie o ponad 2 godziny czyli akurat tyle ile potrzebowaliśmy aby się przesiąść na samolot do Singapuru.Co prawda w Singapurze mieliśmy zaplanowaną nieco dłuższą przerwe ale i tak nie zdążylibyśmy na samolot do Frankfurtu gdybyśmy polecieli późniejszym samolotem z Bangkoku.Tak więc musieliśmy zrobić wszystko aby polecieć tym zaplanowanym.I tu okazało się że mamy więcej szczęścia niż rozumu .....bo samolot którym podróżowaliśmy do Bangkoku po wymianie załogi i oczywiście pasażerów leci dalej do....... Singapuru.Nasze bagaże zostały więc wyładowane po to aby zostać następnie zapakowane po uprzednim przemalowaniu na dalszą destynacje a nasze paszporty sprawdzone i zostaliśmy wpuszczeni ponownie do samolotu.Spędziliśmy zatem w Bankoku 20 minut i to tylko na płycie lotniska.Okazało się to mieć również dobre strony bo nie musieliśmy wykupić wiz do Tajlandii związanych z przekroczeniem granicy czyli w tym przypadku terminalu lotniczego.Czyta się ten opis dość przyjemnie ale ile nerwów nas to kosztowało to tylko my wiemy.Dalsze loty odbyły się już bez niespodzianek.Dotarliśmy do domu i.........już planujemy dalsze wyprawy.