Perfume Pagoda i Nowy Rok

Jedziemy na wycieczke do znanej w okolicy świątyni.Po krótkiej przejażdżce busem przez małe prawie nieprzejezdne mieścinki docieramy nad brzeg rzeki i przesiadamy się do jednej z licznych łódek.Później już o własnych siłach docieramy na szczyt a potem w dół do groty, w której mieści się świątynia.Pełno tu trociczek.Po zejściu czeka nas lunch w towarzystwie reszty wycieczki.I tu niespodzianka-jedna z osób płynących z nami łódką okazuje się mówić po polsku i do tego być polakiem.Mała konsternacja-co ja też wygadywałam po drodze.Na szczęście chyba tym razem nic specjalnie kompromitującego-mój cięty język nie był za ostry.Łatwo zapomnieć że w naszym otoczeniu może się pojawić ktoś kto zrozumie naszą mowe bo nie często trafiamy na rodaków.Poznaliśmy też miłą parę z Kanady-uczą angielskiego w Korei.
Wieczrem udajemy się nad jeziorko w centrum miasta bo o północy ma się odbyć pokaz sztucznych ogni z okazji nowego roku.Już po 10 tej nad jeziorem jest dużo ludzi.Odbywają sie liczne imprezy towarzyszące-w tym wybory Miss Vietnam.Znajdujemy sobie jakieś strategiczne miejsce i obserwujemy otoczenie.Wszystko wokół nas tętni życiem.Na trawniku błyskawicznie powstają tymczasowe knajpki czyli kawałek folii i piecyk.Z minuty na minute tłum gęstnieje aż krótko przed północą jest chyba ponad milion ludzi.Ja na szczęście stoje na murku no a Piotr i tak wystaje ponad przeciętną.Zaczyna sie pokaz.Jest niesamowity a ponad to uświadamiamy sobie że po raz pierwszy oglamy sztuczne ognie pod gołym niebem w krótkim rękawie i że jest bardzo ciepło.Po pokazie cały plac jednocześnie zaczął się ewakuować.Bliska paniki pchani tłumem jakoś dotarliśmy na sąsiednie ulice.A po dotarciu do hostelu mogliśmy w telewizji obejrzeć zwyciężczynie wyborów miss.

Zdjęcia (13)

Komentarze (0)