Ostatni dzień w mieście i państwie.Trafiamy do dzielnicy "rozpusty".Jest to ulica- zwie sie Orchard Road i po jednej i drugiej jej stronie miejsce przy miejscu znajdują sie coraz to wymyślniejsze entra handlowe.Takiego zatrzęsienia jeszcze nie widzieliśmy.Na końcu tej długaśnej i dziwnej ulicy trafiamy do dzielnicy willowej i ambasad.Dużo tu luksusowych domów i białych twarzy.Podczas przechadzki złapał nas deszcz-schroniliśmy się w kafejce i zanim zdążyliśmy wysączyć kawusie ulewa ustała-taki deszcz to sama przyjemność,a temperatura opadła tylko nieznacznie tak więc dalej jesteśmy ugotowani.
Wylatujemy do Bangkoku.